Mam w domu na stanie dwójkę dzieciaków. Sześciolatka i dwulatkę. Namiętnie podpatrują mnie w kuchni, oblizują się pod pełnym piekarnikiem, wdychają zapachy i czyszczą miski po cieście. Niestety częściej przeszkadzają w pracy niż pomagają, ale takie ich prawo ;) Zdobienie zostawiam sobie najczęściej na wieczór, jak już córa zaśnie i w towarzystwie syna pracuję z lukrem czy farbkami.
Siedzę przy stole, skupiam się nad misterną robotą i słyszę za plecami:
- Wiesz mamo, jakie Ty piękne ciastka robisz! Chciałbym być cukiernikiem jak Ty! A mogę też tak malować?
W sumie dlaczego by nie? Oto efekt pracy mojego starszaka :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz